top of page

Droga do Maroko

aga1498

Zaktualizowano: 26 lip 2023

Trochę dziwny ten początek wakacji… W podroz do Maroka wyruszyliśmy oddzielnie🤷‍♀️Niestety zwykły korpoludek , jak każdy pracownik etatowy ma bardzo ograniczona ilość dno urlopu. Dlatego Zales wyruszył prawie tydzień wcześniej….tą część opowieści zostawiam jemu.


Fakt. Dziwny początek wakacji. Zaplanowany kilka miesięcy temu wydawał się być doskonałym pomysłem. I tak jak pod względem technicznym był, tak już pod względem osobistych emocji… znacznie mniej :-) Kampera szykowałem wyjątkowo długo. 3tyg przed wyjazdem odkryłem że mamy uszkodzone dwa panele słoneczne, więc wymiana. A przy okazji dorobienie kilku przydatnych gadgetów i co najważniejsze, zamontowanie klimatyzacji która da radę działać przez noc z akumulatorów. Kamper gotowy, no to w drogę. Start w sobotę, żeby niespiesznym tempem doturlać się do portu w Genui w poniedziałek przed 20ta. Droga szła lepiej niż przypuszczałem. Audiobooki pomagały. Dodatkowo przełożono wypłynięcie promu o 12h do przodu 😱 Ojoj, nie zdążę odebrać Kici z lotniska w Marakeszu! A nie, jednak zdążę. Opóźnienie wypłynięcia jest wynikiem anulowania przystanku w Barcelonie. Płyniemy bezpośrednio. Jak wspomniałem jechało się super, więc do Genui dojechałem w niedziele po południu (zaliczając jeden nocleg w Austrii). Znalezione bezpieczne miejsce na obrzeżach miasta. https://park4night.com/en/place/70159 Kolacja i do spania. Cały poniedziałek spędziłem na zwiedzaniu miasta, zaczynając od Oceanarium :-). Niby fajnie, ale samemu to nie to samo. Kolejna nocka i jadę na przystań. A tam… armagedon. Setki samochodów z Marokańczykami którzy na dachach samochodów przewożą dobytek życia. Wyładunek i załadunek promu trwa łącznie 7h. 7h na asfaltowym placu w 30C i pełnym słońcu. Uff, wjechałem, płyniemy. Podróż nudna, aż do pierwszego wieczoru gdzie poznaję grupę Marokańczyków. Przesympatyczni i otwarci ludzie. Dzięki nim reszta podróży przebiega szybciej. Dużo śmiechu, dużo opowieści (większość po Arabsku), więc łapię nie za wiele ale i tak lepiej niż siedzieć samemu. Do Tangeru przybywamy po 48h z kilkugodzinnym opóźnieniem. Zjazd z promu sprawny. Formalności celno paszportowe zrobiłem na promie, więc tylko sprawdzenie czy mam wszystkie kwitki i pieczątki i oto jestem w Maroko :-) Swoją drogą to dość emocjonująca była procedura wydania zgody na wjazd samochodem. Chciałem być super przygotowany i pozwolenie na wyjazd z Polski, wydane przez firmę leasingową załatwiłem miesiąc przed wyjazdem. Nie sprawdziłem natomiast że wydali je na miesiąc... Tak więc będąc na morzu, z bardzo ograniczonym dostępem do internetu miałem do rozwiązania problem w postaci przeterminowanego zezwolenia 🙈 Uff, kupa nerwów, zdalna pomoc Agi, przychylność urzędnika i mam ten magiczny kwitek! Zgodnie z oczekiwaniami, droga do Marakeszu jest nowoczesną autostradą. Ruch umiarkowany. Jedzie się bardzo dobrze. O 22:30 jestem na lotnisku . Parkuję na dużym lotniskowym parkingu, na samym końcu, żeby było cicho w nocy, i idę wypatrywać moją Kicię :-)



106 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page